W weekend gościem Radia Zet był ks. Paweł Rytel – Andrianik, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski. Wywiad poświęcony był głównie pedofilii w Kościele, co akurat nie dziwi, bo to obecnie najbardziej palący problem Kościoła Katolickiego w Polsce. Co więcej w tym tygodniu w Watykanie przedstawiciele episkopatów z całego świata będą wraz z papieżem Franciszkiem próbowali wypracować skuteczny i systemowy mechanizm obrony nieletnich przed pedofilami w sutannach.
Rzecznik prasowy KEP w wywiadzie dla Radia Zet pasjami opowiadał ile to KK w Polsce zrobił w walce z pedofilią. I tylko jedno pytanie ciśnie się na usta po przesłuchaniu tego wywiadu: Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Odpowiedź jest prosta – słowa nic nie kosztują i radiowy eter przyjmie wszystko. To, o czym mówi rzecznik KEP to jedynie półprawdy, quasi-prawdy, działania pozorowane i w niektórych przypadkach świadome mijanie się z prawdą, co poniżej udowadniam.
Po pierwsze rzecznik sugeruje, że przedstawiciele Fundacji „Nie lękajcie się” unikają spotkania z kościelną hierarchią, podczas gdy to duchowni od 5 lat im tego spotkania odmawiają. Przez 5 lat ze strony Episkopatu nie było ani jednego zaproszenia na spotkanie i ani jednej odpowiedzi na wysyłane czy wręczane przez członków Fundacji listy. Dopiero wrzawa wokół filmów o pedofilii w Kościele oraz zalecenia Watykanu lekko rozkruszyła ten beton odmowy i pogardy. Obecnie naprędce odbyło się kilka spotkań z ofiarami ale nie doszło do spotkania z przedstawicielami fundacji. To wielka niegodziwość ze strony duchownych, że w tak ważnej sprawie, jak dialog z ofiarami pedofilii, wciąż kluczą, stawiają warunki nie do zaakceptowania i wykazują butę wcale nie mniejszą, jak przez te wszystkie lata, gdy mocą swego autorytetu chronili księży pedofilów i zamiatali sprawę pod dywan. Cokolwiek by się nie działo, to zachowanie KK w tej sprawie się nie zmienia: zawsze z wyższością, zawsze z pogardą i traktować jak petentów.
Po drugie wytyczne dotyczące postępowania KK ws. pedofilii ogłoszono w 2009 roku i ta data pada z ust rzecznika KEP. Ale o dacie przyjęcia tych wytycznych przez polski KK rzecznik już już milczy. A warto ją znać – 2015 rok, 6 lat po ogłoszeniu wytycznych przez Watykan. W XXI wieku wiadomości nie roznoszą się tak wolno… nawet w Kościele Katolickim. Pytanie jest zatem takie: co kościół robił przed rokiem 2015? Przypomnę tylko jeszcze o watykańskim dokumencie „Sacramentorum sanctitatis tutela”, który wszedł w życie 18 maja 2001, a który nakazywał biskupom na całym świecie informowania Watykanu o nawet domniemanych przypadkach pedofilii wśród księży.
Po trzecie ksiądz myli się mówiąc, że we wszystkich diecezjach są delegaci do kontaktów ws. zgłaszania aktów pedofilii. Może są, ale trudno to wywnioskować ze stron diecezjalnych. Trochę słabo, jak na kogoś, kto ma być pierwszym kontaktem. Poza tym, jak wynika z reportażu Anny Goc zamieszczonego w katolickim „Tygodniku Powszechnym”na 44 diecezje w Polsce na stronach co czwartej nie ma informacji o delegacie. W 3 diecezjach delegat to ta sama osoba, co rzecznik prasowy kurii. W niektórych diecezjach, w których wyznaczono delegata, pod podany numer nie można się dodzwonić, a gdy się już uda, odbiera na przykład zdezorientowana siostra zakonna.
Po czwarte, pan rzecznik jak mantrę przywołuje też zgrany argument o tym, aby walczyć z pedofilią nie tylko w Kościele, ale wszędzie indziej. Tak, to prawda, banalna prawda. Ale po pierwsze pedofile w tzw. „cywilu” nie mają takiej ochrony instytucjonalnej ze strony swoich pracodawców co księża i w chwili wykrycia sprawcy trafiają do więzienia, w którym współwięźniowie często urządzają im piekło na miarę ich czynu. Jakby nie patrzeć ich los jest trochę gorszy od losu tego, który zostaje przeniesiony do innej parafii, awansowany do Watykanu lub wysłany na wcześniejszą emeryturę. Poza tym to chyba nic dziwnego, że przedstawiciela Kościoła pyta się o pedofilię w Kościele. Gdyby tam był strażak, księgowy albo czołgista to można by ich było spytać o pedofilię w ich środowisku zawodowym.
Po piąte na zadane pytanie odnośnie powstania świeckiej komisji, która mogłaby jak w innych krajach zbadać przestępstwa księży wobec dzieci, rzecznik wymijająco mówi, że taka komisja jest niepotrzebna. To w innych krajach takie komisje nie miały sensu? Biskupi z Irlandii, Pensylwanii, Niemczech, Australii działali źle? Rzecznik sam sobie zaprzecza, bo jeśli powołanie takiej komisji jest nieistotne, to po co rzecznik odwołuje się w pewnym momencie do działań okrągłego stołu, który powstał kilka lat temu w Niemczech? I tu żałuje bardzo, że rzecznik episkopatu nie pofatygował się na ostatnią konferencję, którą organizowaliśmy w sejmie, bo właśnie na niej gościliśmy Mathiasa Katscha, który był inicjatorem tegoż okrągłego stołu u naszych sąsiadów. Przy okazji wspomnę tylko, że nikt z przedstawicieli Episkopatu nie pofatygował się , a był każdorazowo zapraszany, na konferencjie, które organizowałam z fundacją „Nie lękajcie się” w sejmie (było ich 4).
Po szóste rzecznik wspomina, że dopiero od 2017 roku, po zmianie prawa (art. 240 kk) księża i my wszyscy mamy prawny obowiązek zgłaszać wszystkie przypadki pedofilii do prokuratury. Na Boga, tym stwierdzeniem rzecznik tylko potwierdza, że do 2017 kościół nic w tej materii nie robił… Milczał? Tolerował i ukrywał gwałty i molestowania?
Po siódme w wywiadzie pada też sformułowanie: „prawda nas wyzwoli”. W kontekście problemu pedofilii to ogólnik, który niczego nie tłumaczy, nic nie załatwia i niewiele pomaga ofiarom w radzeniu sobie z ich traumą. Jedna z ofiar powiedziała mi, co, poza prawdą, może ich wyzwolić: sprawiedliwość, czyli sprawcy w więzieniach.
Po ósme, rzecznik ani razu w wywiadzie nie mówi wprost. To stara taktyka kościoła, więc warto powiedzieć głośno: tak, są księża którzy gwałcącą i molestują dzieci i nie spotyka ich za to żadna kara, bo biskupi przenoszą sprawców i zatajają informację o ich czynach. I właśnie o tym będziemy mówić już w najbliższy czwartek, na konferencji w Watykanie o godzinie 14:00.
I na koniec, ksiądz Paweł Rytel-Andrianik ma naprawdę niewdzięczną pracę. Broni sprawy, która jest nie do obrony. Wszyscy to wiedzą, łącznie z nim samym. Ma tym gorzej, bo na szczęście KK nie może sobie pozwolić na milczenie lub wyparcie się w żywe oczy. Musi jakieś stanowisko zająć, ale wciąż nie jest gotowy na to jedynie słuszne stanowisko – przyznanie się do winy, pokutę i zadośćuczynienie. Prawdziwe, autentyczne, szczere. Poczekamy.