W najbliższą srodę mam stawić się na Komisji Etyki Poselskiej w związku z publikacją tekstu z 20 sierpnia tego roku „Grzech zaniechania – o pedofilii w Kościele” w serwisie natemat.pl. Nie do końca wiem czy i jakie zarzuty są mi stawiane, ale wiem, że zarówno wśród polskich hierarchów, jak i na tak zwanej prawicy histeryczne reakcje biorą górę nad chłodną głową i rzeczowym podejściem do rozwiązania problemu.
Wspomniany tekst nie jest przecież ani mową nienawiści, ani nawoływaniem do łamania prawa, ani pochwałą totalitaryzmu, ani pomówieniem konkretnej osoby. Jest obywatelskim nawoływaniem do przestrzegania prawa i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. A może wartości te są już przez władze zakazane i ścigane? Zupełnie jak koszulki z napisem „Konstytucja”.
Wiem jedno – jeśli spotka mnie za to jakaś kara, to o pedofilii w Kościele Katolickim w Polsce powstanie kolejny tekst, przygotujemy kolejną akcję i dotrzemy do kolejnych osób, które dadzą świadectwo prawdzie.
Kościół Katolicki w naszym kraju ma ostatnio bardzo złą passę.
Malejąca liczba powołań, oderwanie kościelnych hierarchów od rzeczywistości i od spraw ważnych dla wiernych, podwójne życie księży w nieformalnych związkach hetero- i homoseksualnych to jedynie czubek góry lodowej. Niebezpieczny jest też flirt Kościoła z obecną władzą, który z jednej strony daje Kościołowi wielomilionowy zastrzyk pieniędzy, ale z drugiej pozbawia go autorytetu i zniechęca do siebie miliony wiernych i tych poszukujących.
Jednakże najgorętszym problemem ostatnich czasów jest zjawisko pedofilii wśród duchownych. I nie chodzi tu już tylko o skandale wybuchające gdzieś w dalekich krajach, ale o nasze rodzime podwórko. Film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego dolał oliwy do ognia. I dobrze, bo tego tematu już teraz nie da się przemilczeć, tej złej prasy nie da się przetrwać udając, że nic się nie stało.
Bardzo znamienne jest to, jak Kościół Katolicki radzi sobie z tą wielostronną krytyką i nawoływaniem do samooczyszczenia się.
Tak zwana prawica i prawicowi tak zwani publicyści krzyczą, że to atak na ojczyznę. Trzeba przyznać, że paleta ich zagrywek jest mocno ograniczona i od wielu lat taka sama. A od kiedy Kościół Katolicki jest moją i naszą ojczyzną? Ja jestem Polką, a nie obywatelką Watykanu. Część hierarchów idzie w zaparte próbując nie dostrzegać problemu lub zrzucać winę na ofiary.
I takim postawom swoich przełożonych sprzeciwia się coraz więcej duchownych, a więc w szeregach Kościoła jest wola samooczyszczenia, tylko nie na górze. I tu dochodzimy do sedna – nikt nie atakuje i nie podważa sensu istnienia Kościoła Katolickiego i wiary chrześcijańskiej. To nie jest atak na Kościół tylko na czarne owce tej instytucji, które ją podkopują, szkodzą i wystawiają swoimi czynami złe świadectwo. Potępiam pedofilów w sutannach i ich przełożonych, którzy ich kryją i są współwinni, tak jak paser czy ktoś, kto kryje gwałciciela. Czy tak trudno to zrozumieć? Czy warto narażać dobre imię Kościoła ukrywając pedofilów?
Kilka dni temu w sprawie pedofilii w polskim Kościele Katolickim wypowiedział się Prymas abp Wojciech Polak. Zapowiedział, że w niecałe 2 miesiące powstanie dokument będący „formą komunikacji ze społeczeństwem”, który ma służyć temu, „żebyśmy się wzajemnie uwrażliwili przede wszystkim na krzywdę ofiar, ale także na budowanie takiego systemu, w którym dzieci, młodzi ludzie będą czuli się bezpiecznie”. No to mam pytania:
1.Kościół chce się komunikować ze społeczeństwem za pomocą dokumentu, czyli jednostronnie, no bo jak tu dyskutować z papierem?
2.Co więcej Kościołowi ten dokument jest potrzebny do uwrażliwienia na krzywdę ofiar. Czy to oznacza, że wcześniej Kościół był niewrażliwy na krzywdę ofiar?
3. A jak ten dokument ma tę wrażliwość wzmóc? Skoro Kościół tworzą ludzie to czy ten dokument zostanie napisany w taki sposób, że chwyci wszystkich czytających za serce?
4. I czemu powstaje dokument, który ma uwrażliwiać kogoś na krzywdę ofiar, a nie powstaje dokument, który odpowie na pytanie co można zrobić, żeby tych ofiar nie było? Bo tu nie tylko chodzi o obecne ofiary, ale także o te przyszłe.
5. I na samym końcu – jak w niecałe 2 miesiące może powstać wartościowy dokument o tak rozległym, złożonym i trudnym problemie, jakim jest pedofilia w polskim Kościele Katolickim, skoro Niemcom zajęło to 6 lat?
I na koniec kilka słów o innym dokumencie, dopiero co wydanym przez diecezję warszawsko – praską pod tytułem „Normy ochrony dzieci i młodzieży oraz zasady praktyk duszpasterskich w diecezji warszawsko – praskiej”.
To z jednej strony zbiór zasad postępowania dla warszawskich duchownych wobec młodzieży, a z drugiej procedura reagowania na przypadki pedofilii w Kościele. Trudno mieć większe zastrzeżenia do części drugiej, w której poza informowaniem przełożonych kościelnych na duchownych spoczywa też obowiązek poinformowania państwowych organów ścigania. Smutny jest za to wydźwięk pierwszej części dokumentu o zasadach postępowania z małoletnimi. Pełno tam zakazów, nakazów i obostrzeń, jak np.
„Dzieci i młodzież nie powinny przebywać w pomieszczeniach mieszkalnych duchownych, zwłaszcza w pojedynkę”,
„Duchowny przeprowadzający takie spotkanie (z dzieckiem – przyp. JSW) powinien zatroszczyć się o transparentność (przeszklone drzwi lub ściany pomieszczenia, obecność innych osób w bezpośrednim pobliżu, itp.).”,
„W przypadku konieczności podjęcia rozmowy na tematy związane z płciowością należy wykazać się daleko idącą ostrożnością, delikatnością i roztropnością. Duchowny zawsze winien rozważyć czy nie powinien tego uczynić świecki specjalista”.
Trudno nie odnieść wrażenia, że w imię walki z pedofilią w Kościele, wrzuca się wszystkich duchownych do jednego worka z napisem „Potencjalny pedofil”. To tak, jakby zabronić wszystkim jeździć samochodem, bo niektórzy, niewielki odsetek, jeżdżą po alkoholu. Albo traktować wszystkich mężczyzn jako potencjalnych damskich bokserów i wprowadzić w domach powszechny monitoring.
To pokazuje kompletny brak zrozumienia problemu pedofilii w Kościele Katolickim przez biskupów. Problemem nie jest kontakt kapłana z dzieckiem. Problemem jest brak skutecznych mechanizmów selekcyjnych wśród duchownych już na poziomie seminarium i problemem jest zmowa milczenia i zamiatanie przypadków pedofilii pod dywan.
Znam wielu księży, którzy są autentycznymi przewodnikami duchowymi ludzi młodych i podziwiam ich. Nie zasługują na takie traktowanie.
P.S. Czekam na reakcję Komisji Etyki Poselskiej na ten tekst.