Dwa tygodnie temu w „Krytyce Politycznej” Michał Sutowski opublikował felieton o znamiennym tytule „Nie ufaj Ryszardowi, czyli najntisy teraz”. Dobry felietonista powinien intrygować już od pierwszych słów i Michałowi to się udało. Osobiście cenię go zarówno za ostre pióro, jak i za wiele wnikliwych obserwacji we wcześniejszych publikacjach. Postanowiłam jednak wejść w polemikę z autorem, bo choć w jego tekście to ja jestem ta dobra, to mój sprzeciw budzi wiele stwierdzeń, które są niczym innym, jak nie mającymi potwierdzenia w rzeczywistości skrótami myślowymi autora.
Założyliśmy „Teraz!”, bo nie jest naszą bajką ani prawicowo – nacjonalistyczny populizm PiS-u, ani wyprana z wartości post-polityka Platformy Obywatelskiej. Kiedy Nowoczesna, którą przecież sami zakładaliśmy, zaczęła dryfować w kierunku PO i de facto została przez nią wchłonięta, moja i Ryszarda dalsza obecność w tym tworze straciła sens. Bo przecież Nowoczesna powstała jako wyraz niezgody na politykę PO.
Teraz! ma charakter liberalny w kwestiach gospodarczych i centrolewicowy w kwestiach społecznych. Nigdy tego nie ukrywaliśmy, taki mamy pomysł na nasz kraj. W założeniu taka też miała być Nowoczesna, gdy ją zakładaliśmy. Twierdzenie, że nie da się połączyć umiarkowanie liberalnych idei gospodarczych z lewicową wrażliwością i społeczeństwem obywatelskim to dla mnie nic innego, jak skamielina (sic!) po rewolucji ’68 i ideach Nowej Lewicy, której teoretycy już nie żyją, a praktycy dawno przekroczyli 60tkę. I dziwnym trafem jedni, jak i drudzy funkcjonowali w państwach opartych na ideach gospodarczego liberalizmu.
Zarówno nasze społeczeństwo, jak i klasa polityczna cierpią na populizm. Ludzie chcą, politycy obiecują, im więcej politycy obiecują, tym więcej ludzie chcą. I tak to upiorne koło chciwości się zamyka. Być może my, czyli Teraz!, jesteśmy naiwni, ale nie chcemy brać udziału w tym chocholim tańcu.
Od początku w kwestiach programowych gramy fair: Polska wciąż jest na dorobku i nie ma innej drogi do bogacenia się społeczeństwa, jak praca. Banał, ale wiele banalnych prawd jest dziś zapominanych i kwestionowanych. Nie stać nas na bezmyślne rozdawnictwo i na marnowanie pieniędzy na stare technologie czy na bezproduktywność. Zwłaszcza w kontekście zmniejszającego się strumienia unijnych pieniędzy.
Uważamy, że obowiązkiem uczciwych polityków jest stworzenie wielowymiarowego ekosystemu pracy. Stąd konieczne jest wsparcie dla przedsiębiorców i obniżenie dla nich podatków. Bo to sektor prywatny jest w naszej gospodarce dominujący i wypracowuje największą część naszego PKB. A zwłaszcza małe i średnie przedsiębiorstwa, których jest w tym sektorze najwięcej. I nie odkrywam tu koła, bo tak samo jest praktycznie we wszystkich krajach UE.
Ale daleko nam do turbokapitalizmu w stylu Regana czy Thatcher, bo nie mniej ważne są prawa pracownicze, w tym nowoczesne formy zatrudnienia, zrównanie płac kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach czy edukacja ustawiczna, bo do lamusa trzeba odłożyć czasy, w których naukę kończyło się w wieku 25 lat. Pomoc musi być celowana i powinna, jeśli to tylko możliwe, wspierać produktywność i kreatywność Polaków, a nie ich rozleniwiać. Bliskie są nam idee Trzeciej Drogi Anthony Giddensa i praktyka polityczna Clintona i Blaira, a nie neoliberalizm, o który nas całkiem niesłusznie posądzono. Tym samym porównywanie nas do najntisów (na przyszłość proponuję zamienić na „sieroty po Balcerowiczu” – bardziej klikalne), liberalnych skamielin czy Szyszki ekonomii politycznej traktuję jako niezbyt elegancki zabieg stylistyczny w naginaniu faktów do tezy autora.
Michał Sutowski z pasją godną hiszpańskiej inkwizycji rozprawia się też z programem Teraz!, i to zarówno z tymi punktami, które rzeczywiście tam są, jak i z tymi, których tam nie ma, za to zostały nam doczepione w publicystycznym ferworze autora tekstu. Nie chcę się tu rozprawiać ze wszystkimi tezami autora, tylko zachęcam do skonfrontowania jego tekstu z rzeczywistymi zapisami naszego programu, dostępnymi na stronie wybierzteraz.pl. W krytyce Teraz! roi się od klisz myślowych, które, jak wiadomo, z definicji są nieprawdziwe. Jedną z nich jest Petru – bankster – Balcerowicz – turbokapitalizm – nierówności. Rzeczywistość jednak wymyka się temu schematowi dosyć mocno.
Tak, chcemy obniżenia szeregu podatków, nie tylko dla przedsiębiorców i jesteśmy pewni, że uwolni to dodatkowe moce polskiej gospodarki, które zrekompensują wpływy do budżetu. Bo wieczne dokręcanie fiskalnej śruby powoduje, że z czasem się ona zapieka i całość przestaje działać. Nie wymyśliliśmy sobie tego, tylko wzorujemy się na sprawdzonych rozwiązaniach z innych państw.
Autor wrzuca te nasze postulaty do worka z napisem „peryferyjny kapitalizm lat 90”. Co to znaczy? Czy komuś coś to wyjaśnia? Czy w jakikolwiek sposób to porządkuje wiedzę? Nie wiem. Równie dobrze ktoś mógłby o Michale powiedzieć, że jest kanapowym socjalistą w koszulce z Che Guevarą i dolarami w kieszeni. Tylko po co? Czy to do czegoś prowadzi?
Michale, w Twoim bio można przeczytać, że robisz długie rozmowy, a my lubimy długo rozmawiać. Proszę to potraktować jako zaproszenie. Czasem dobrze jest przekłuć bańkę własnych przekonań. I wesołych świąt Tobie życzę i całemu zespołowi Krytyki Politycznej.