Na sejmowym korytarzu trwa trzydziesty czwarty dzień protestu dorosłych z niepełnosprawnościami i ich rodziców. Magda i Wiktoria odpoczywają. Adrian i Jakub są na spacerze. Karol rozwiązuje krzyżówki. Marzena, Iwona, Katarzyna i Ania piją kawę, rozmawiają.
To nie tylko trzydziesty czwarty dzień heroicznej walki o godność tych ludzi, nie tylko trzydziesty czwarty dzień hańby obecnego rządu, ale też trzydziesty czwarty dzień pięknej solidarności wielu Polek i Polaków ponad podziałami. Bo ten protest łączy. Od prawa do lewa. Od PiS, po partię Razem. Wiem to z codziennych rozmów z ludźmi, którzy zaczepiają mnie pod sejmem, na ulicy, w pociągu, na toruńskim targu. I o tym chcę dziś opowiedzieć. O ludzkiej solidarności.
Suszarka w kolorze nadziei
Każdy protest czy strajk to wielkie przedsięwzięcie organizacyjne. Trzeba zorganizować jedzenie, ubrania, zapewnić dostęp do realizacji podstawowych potrzeb, w tym higienicznych, warunków do odpoczynku i spania. Dla każdego, kto kiedykolwiek opiekował się drugim człowiekiem są to sprawy oczywiste. Dlatego protest osób z niepełnosprawnościami to wyjątkowe wyzwanie, ponieważ poza wszystkimi typowymi i powszechnymi potrzebami dochodzą jeszcze te specyficzne, wynikające z niepełnosprawności.
Ten wyjątkowy protest nie byłby możliwy bez wielu ludzi dobrego serca, którzy codziennie, bezinteresownie, bez kamer i poklepywania po ramieniu pomagają protestującym w ich walce o godność i minimum normalności, które należy się każdej obywatelce i każdemu obywatelowi naszego kraju.
Zwykli, a jednocześnie Wielcy Warszawiacy i Warszawianki, codziennie przed zamkniętym niczym warowania Sejmem wspierają protestujących. Ludzie, którzy już od ponad miesiąca przynoszą jedzenie, ubranie, środki higieniczne czy lekarstwa. Jest w nich coś niesamowitego. Jest wielka energia i czyste dobro. Gdy szukaliśmy fizjoterapeutów, to w kilka chwil czterech zgłosiło się dobrowolnie i bezpłatnie. Gdy któryś z protestujących potrzebuje lekarstwa to w kilka godzin ktoś je przynosi. A gdy potrzebna była suszarka do wieszania prania załatwił ją i dostarczył warszawski taksówkarz. Zieloną, w kolorze nadziei. Jest w użyciu non stop. I te dziesiątki listów, kartek, maili, wiadomości nie tylko z Polski, ale już i z Paryża, Londynu, Berlina czy Stanów Zjednoczonych.
To codzienne wsparcie ludzi, w różnych formach w geście solidarności z protestującymi jest bezcenne. A dla protestujących jednocześnie bardzo ważne, bo wreszcie czują się dostrzeżeni, ważni, wartościowi.
Prywatność na oczach całej Polski
Niesamowici są też dziennikarze, operatorzy kamer, fotografowie, którzy zachowują się wobec protestujących taktownie, szanując ich godność i prywatność w tych specyficznych warunkach. I chociaż nie dla wszystkich było to od razu oczywiste (kamera TVP Info przez kilkanaście dni była wycelowana w protestujących, a nagrania służyły potem do szkalowania ich w telewizji publicznej) to jednak wydaje się, że już tego nie robią.
I na samym końcu warto wspomnieć o posłach i posłankach, senatorach i senatorkach różnych opcji, którzy osobiście włączyli się w pomoc. Jedni wcześniej inny później. Są wśród nas parlamentarzyści wszystkich ugrupowań, poza PiSem. Koleżanki i koledzy z Platformy, z Nowoczesnej, od ludowców i Kukiza codziennie przynoszą artykuły pierwszej potrzeby, wyprowadzają protestujących na spacer i pomagają im w codziennych czynnościach. Każdy jak potrafi. Bez kamer, bez nachalnego trąbienia o tym w mediach i Internecie. Po prostu w odruchu solidarności i przyzwoitości. I specjalnie nie podam tutaj nazwisk, bo nie o nazwiska chodzi.
Historia innej solidarności
To nie jest kolejny protest, jakich co roku mamy wiele. To jest właśnie Historia, która dzieje się na naszych oczach i Ci ludzie, niepełnosprawni i ich rodzice tę Historię piszą.To historia pisana wielką literą, bo protestuje grupa najbardziej pokrzywdzonych i wydawać by się mogło najsłabszych, którzy w starciu z bezdusznym państwem i rządem pokazują już od ponad miesiąca swoją siłę, determinację i odwagę.
Niemniej ważna jest też ta historia codziennej pomocy, małych gestów solidarności, które mają wielką moc sprawczą. Suma dobrej woli setek, a może i tysięcy ludzi, którzy z odruchu serca pomagają protestującym w odzyskaniu godności, ale też i pomagają sobie samym w jej zachowaniu. Bo jeśli rząd i państwo dają ciała, to my, obywatele, już nie możemy. Dziękuję za to.