Wprowadzanie w błąd i dezinformacja na platformach mediów społecznościowych, takich jak Tiktok oraz powiązane zagrożenia dla uczciwości wyborów w Europie
Dzisiaj w trakcie sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu rozmawialiśmy o dezinformacji w mediach społecznościowych i wykorzystywaniu jej do wpływu na wybory w Europie.
Żyjemy w czasach, w których informacje obiegają świat szybciej, niż jesteśmy w stanie je weryfikować. To, co kiedyś nazywaliśmy plotką, dziś może stać się „faktem” w zaledwie kilka kliknięć. Dezinformacja nie jest przypadkowym błędem — to broń używana do dzielenia ludzi, niszczenia zaufania, siania strachu, wywołania gniewu, poczucia niesprawiedliwości. A rozgniewani, wystraszeni, zmanipulowani obywatele to podatni obywatele.
Po co to wszystko?
Dezinformacja stała się środkiem do zdobycia władzy. Widzieliśmy to w Stanach Zjednoczonych, w Rumunii i wszyscy wiemy, że to znowu może się wydarzyć.
Oczywiście wszystkie kłamstwa można prostować, ale wiemy, że jak informacja poniesie się przez algorytmy social mediów, to nie tak łatwo będzie wymazać je z pamięci wyborców.
I to jest realny problem, bo wpływa on bezpośrednio na nasze życie. Co zrobić? Weryfikować, edukować, reagować, gdy widzimy kłamstwa. Tylko tak możemy budować rzeczywistość opartą na prawdzie, a nie na manipulacji.
Podczas ostatniej sesji plenarnej w Strasburgu zabrałam głos w debacie dotyczącej dezinformacji w SM:
Panie Przewodniczący! Przysłuchuję się tej debacie już od kilku godzin i naprawdę ręce mi opadają, kiedy słucham tutaj tego, co mówi prawa strona. I dziwię się, że w XXI wieku musimy nadal kolegom tłumaczyć, co znaczy wolność słowa. Przysłuchuje się naszej debacie młodzież. Wolność słowa, oczywiście, że tak, ale wolność słowa nie może być używana do dzielenia ludzi, do niszczenia zaufania, do siania strachu, do wywoływania gniewu czy poczucia niesprawiedliwości. Po co wy to robicie? Dlaczego nie jesteście wyedukowani, ale lubicie dezinformować. Bo dezinformacja powoduje to, że ludzie są podatni na informacje, które nie powinny do nich dotrzeć. To jest oczywiście w waszym interesie. I bardzo dobrze było to widać na przykładzie Rumunii, która bardzo często była tutaj dzisiaj przywoływana.
Do Pana Komisarza mam pytanie. Przed nami w Polsce wybory prezydenckie. Obawiamy się, że scenariusz rumuński może się również spełnić w wyborach prezydenckich w Polsce. Co mamy w tej kwestii zrobić?